Aktualności

4 CZERWCA

to był bardzo ekscytujący czas
Polska wyglądała tak jakby za chwilę miała całkowicie się zmienić
a Ty, kimkolwiek byłaś/byłeś, po którejkolwiek stałaś/stałeś stronie – mogłaś/mogłeś jej w tym pomóc
wtedy nie można było robić niczego ciekawszego, to działo się tu, i wszędzie
więc zmienialiśmy bieg historii, łapaliśmy czas, gubiliśmy oddech
a po 4 czerwca otwierało się (najczęściej radzieckiego) szampana,
i wierzyło w lepszą Polskę

dziś wciąż widać zadania do wypełnienia
ale w tą czwartoczerwcową dobrą nowinę winniśmy pamiętać o tych, którzy szli przodem
choć nie znali (najlepszych) odpowiedzi na wszystkie pytania
choć (pewnie?) mogli inaczej
ale czy wtedy?, ale czy lepiej?, ale czy bezkrwawo?
liczyła się jedność, drużyna
uczyliśmy się demokracji
część opozycji zbojkotowała wybory,
młodzi ludzie reprezentujący środowisko radykalnej opozycji byli przeciwni porozumieniu z komunistami i generałem Jaruzelskim na urzędzie prezydenta
- ale mimo, a może dlatego - tamten czas i tamten dzień wciąż drażni i uwodzi, irytuje i wzrusza
może dlatego, że to opowieść o nas
i o naszym życiu
– tu i teraz

 

Jolanta Węglowska, prezes Fundacji Oświatowej EKOLA:

4 czerwca - trzydzieści dwa lata temu, wspomnienia odżywają.
Co pamiętam z tamtych dni?
Tę niedzielę spędziłam z przyjaciółmi. Janek w Przemyślu – z Teatrem Kalambur śpiewał „A kto z nami trzyma sztamy - Piosenki lwowskiej ulicy” – na szczęście już bez ingerencji cenzury.
Głosowałam na Radosława Gawlika z listy Komitetu Obywatelskiego – nauczyciela i ekologa. Pamiętamy to uczucie radości po ogłoszeniu wyników I tury i uczucie rozczarowania, że jedna trzecia uprawnionych nie wzięła udziału w głosowaniu.
Pamiętamy też słowa Joanny Szczepkowskiej, że 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm wypowiedziane prawie 5 miesięcy później w dzienniku telewizyjnym, chociaż Polska Zjednoczona Partia Robotnicza została rozwiązana dopiero w styczniu 1990 roku.
Ale czuło się już wtedy ten smak prawdziwej wolności…

Trzydzieści lat później w Gdańsku podczas uroczystości upamiętniających tamte wydarzenia w Europejskim Centrum Solidarności, przy symbolicznym okrągłym stole, podczas wiecu na Długim Targu, gdy przemawiał Donald Tusk, odżyły znowu te same uczucia – nadziei i wiary.
Nic nie jest nam dane raz na zawsze. O wolność trzeba dbać każdego dnia.

 

Joanna Lejza, dyrektor Szkoły Podstawowej EKOLA:

Kiedy wspominam dzień 4 czerwca 1989 roku, przypominam sobie przede wszystkim niezwykłą atmosferę radości, która zdominowała nie tylko nasze domy, ale i wrocławską ulicę. Wszędzie było pełno plakatów, informacji o kandydatach Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Większość z nas – Polek i Polaków wiedziała, że przyszła niepowtarzalna szansa, którą należy wykorzystać. Głosowałam w swoim miejscu zamieszkania, w osiedlowej szkole, która stała się lokalem wyborczym. Tego dnia do lokalu wyborczego była kolejka. Głosować chcieli wszyscy.

Nie sposób oczywiście nie pamiętać kultowego zdania wypowiedzianego przez aktorkę Joannę Szczepkowską w rządowej telewizji, że 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
Dla mnie dzień 4 czerwca 1989 roku jest symbolem solidarności, wspólnoty, którą udało się zbudować, mimo niesprzyjających warunków i różnic, których wówczas było niemało.

 

Beata Michałek, nauczycielka geografii:

Gorący czerwiec 89.
Byłam wtedy „głuptasem” ale bardzo chciałam być rewolucjonistką (mimo że wtedy swoją świadomość „dziejów” oceniałam nie najlepiej…). Czułam, że tak należy, że tak trzeba, tym bardziej że w akademiku zajmowałam pokój, w którym wcześniej mieszkała dziewczyna Majora. Należałam do Niezależnego Zrzeszenia Studentów, uczestniczyłam w tajnych wykładach w jakimś kościele na Nadodrzu, wierzyłam, że zmienimy świat.

4 czerwca głosowałam na Andrzeja Piszela, Romana Dudę i Karola Modzelewskiego do Senatu. A potem uczestniczyłam w protestach przeciw masakrze na Placu Niebiańskiego Spokoju (Tian’anmen) w Chinach.
My tu mieliśmy nadzieję, tam czołgi nadzieję rozjeżdżały.

 

Andrzej Polański, nauczyciel etyki, historii i wiedzy o społeczeństwie:

4 czerwca głosowałem w lokalu wyborczym na Hubach (Krzyki) na Andrzeja Piszela z listy Komitetu Obywatelskiego oraz na senatorów Romana Dudę i Karola Modzelewskiego.
Były to moje pierwsze wybory, wcześniej nie chodziłem.
Pamiętam ten dzień, tę chwilę, te emocje.

Jak niemy film w starym kinie, do którego idzie się przeżyć coś pięknego i najważniejszego, oglądane w dwuprogramowej telewizji połączenie Apollo z Sojuzem – 75 (za chwilę ci sami zaczną do siebie strzelać w Afganistanie), Hermaszewski w kosmosie – 78, Boney M w Sopocie – 79, wielki długopis Wałęsy i Nobel Miłosza – 80, helikoptery krążące nad Wrocławiem – 81, śmierć Przemyka i pokojowy Nobel Wałęsy – 83, debata Wałęsy z Miodowiczem –88, wreszcie czwarty dzień czerwca 89 roku.

Żadna z tych chwil nie rozpłynie się w deszczu.
Do każdej wracał będę jak latem nad morze.
Ale czwarty czerwca najmocniej słoneczny.

„bo wolność – to nie cel lecz szansa, by
spełnić najpiękniejsze sny, marzenia”

(Marek Grechuta, Wolność)

 

 

  

Zdjęcia: Gorąca wiosna 1989 r. Tak Wrocław szykował się do wyborów.
Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z tego serwisu, oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies Więcej informacji